W środku lasu, w dołach śmierci, spoczywają szczątki kilku tysięcy ofiar zamordowanych przez NKWD...

     Uroczysko Kobylacka Góra znajduje się niedaleko Orszy na Białorusi. W środku lasu, w dołach śmierci, spoczywają szczątki kilku tysięcy niewinnych ofiar zamordowanych przez NKWD. Brak jakichkolwiek oznaczeń nie ułatwia dotarcia do celu, ale wkrótce parkujemy motocykle na końcu piaszczystej drogi i zagłębiamy się w las. Jest spokojny, cichy, rozłożyste korony drzew chronią jego tajemnice i nasze małe postacie, kluczące ledwo widocznymi ścieżkami i oganiające się od komarów. Jak zawsze wśród natury jesteśmy "u siebie" - bez ludzi, wśród roślin i stworzeń, które mają "tak" za "tak" - "nie" za "nie", bez światłocienia... Trzeba przyznać, że taka świadomość jest pokrzepiająca, więc zamierzamy szukać do skutku, aż znajdziemy płachetek ziemi upamiętniający miejsce kaźni. Wkrótce docieramy na miejsce.

     Szacuje się, że  NKWD rozstrzelało tutaj co najmniej 1750 niewinnych ofiar, wśród których ponad 1100 było obywatelami narodowości białoruskiej, ponad 500 było Polakami i około 40 – Żydami. Mordowano także Łotyszów, Litwinów, Ukraińców, Rosjan. Są to dopiero wstępne ustalenia i dotyczą tylko tych ludzi, których personalia udało się odnaleźć w otwartych archiwach. Jest to więc minimalny szacunek liczby ofiar.

     Dzięki zaangażowaniu i pracy społeczników z inicjatywy obywatelskiej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy” na miejscu stanęły krzyże i zamocowane zostały tabliczki z imionami zamordowanych przez NKWD. Potomkowie zabitych oraz lokalni działacze domagają się nadania upamiętnieniom oficjalnego statusu memoriału ofiar komunistycznego terroru. To drugie miejsce na Białorusi, które państwo uznało za miejsce represji stalinowskich. NKWD zabijało tu niewinnych ludzi do lat 50-tych.

      Las żegna nas spokojnym poszumem liści. Liczymy na to, że żyzna ziemia, na której rośnie, ukaże wkrótce na swojej powierzchni pozostałe ślady tego, co tak usilnie starano się ukryć przez lata i o czym większość zapomniała. My nie zapomnieliśmy. Przyjechalismy tutaj dla Was i pamiętamy o każdym z Was!

     Odpalamy silniki.

   

        

bce1